Z wyjątkiem tych przypadków, gdy trudno było rozstrzygnąć, czy praca ma charakter naukowy, czy popularnonaukowy. Na ogół można sądzić, że popularyzowanie nauk pedagogicznych nie stało się dotąd zadaniem tak poważnie i umiejętnie realizowanym, jak w innych dyscyplinach naukowych. Pewnego wyłomu w tej opinii dokonać mogła seria „Sygnały”, wydawana przez Wiedzę Powszechną, gdzie znalazło się trochę książek pedagogicznych (ale obok niezłych całkiem skromne). Bardziej wyraźnego przełomu można będzie oczekiwać po serii „Biblioteka Nauczyciela”, z którą występują, poczynając od 1964 roku, Państwowe Zakłady Wydawnictw Szkolnych. Nie można było również w tym przeglądzie uwzględnić prac o nieokreślonej metodzie badawczej nie to filozoficzno-analitycznej, ni eksperymentalno-pedagogicznej czy eksperymentalno-psychologicznej, ni socjograficznej czy porównawczej. Można sądzić, iż liczba tego rodzaju książek, najczęściej o charakterze spekulatywnym, będzie stopniowo maleć na rzecz monografii i przyczynków o wyraźnym profilu metodologicznym. Pominięcie podręczników nie oznacza bynajmniej deprecjonowania ich wartości. Trzeba stwierdzić, że okres socjalistycznego dwudziestolecia był pod tym względem znacznie bogatszy niż lata międzywojenne. Wyraźnym mankamentem minionego okresu jest brak prac encyklopedycznych i leksykalnych. Parokrotnie przez pedagogów podejmowane w tej dziedzinie inicjatywy nie dały spodziewanych rezultatów. Tę lukę trzeba będzie w jak najszybszym czasie wypełnić włączając do prac nad encyklopedią i słownikiem pedagogicznym większe grono pedagogów, psychologów i historyków wychowania.