teal LED panel

Pilotem jest ten, który zna lepiej drogę; pilot nie jest tym, który eksperymentuje

I modelem nazywamy to, co powinno być naśladowane, nie to, co się wypróbowuje. Wprowadzenie tych nowych akcentów pewności i ukierunkowania wiąże się z postępami wiedzy pedagogicznej; jest ona na tyle bogata, iż może już wskazywać drogi postępowania. Podobne tendencje zwyciężają w ZSRR. Chociaż zachowuje się tam nazwę szkoły „eksperymentalne”, to jednak fakt, iż różne „eksperymenty” organizowane są w skali bardzo szerokiej, wskazuje, iż nie chodzi już wcale o „eksperymenty” laboratoryjnego typu, lecz o tworzenie nowej rzeczywistości wychowawczej na szerokim froncie nowatorstwa, mobilizowania ogółu do współudziału. Z tej racji rozróżnienie szkół eksperymentalnych i szkół wiodących staje się ważnym- czynnikiem ukształtowania poprawnej polityki oświatowej, wytrąca bowiem oręż z ręki konserwatystów. Polityka oświatowa w epoce socjalistycznego budownictwa powinna czynić tym bardziej wszystko, co możliwe, aby przyśpieszyć proces rozwoju oświaty i wychowania, dotrzymać kroku szybkim i ważnym przemianom społecznym. Jest oczywiste, iż nie może to być dokonywane równym frontem. Ale jest równie oczywiste, iż ten marsz oświatowy nie może być dostosowywany ani do maruderów, ani do tych,. którym postęp dokonywujący się w Polsce we wszystkich dziedzinach, podobnie postęp oświatowy musi mieć charakter „klinowy”. Z tej racji ustalenie przez Ministerstwo Oświaty rozróżnienia między szkołami eksperymentalnymi i wiodącymi jest ważną decyzją polityki oświatowej. Szkoły wiodące mogą i powinny być wykorzystywane przez administrację oświatową jako straż przednia, torująca drogi postępu, pociągająca za sobą wiele innych szkół. Szkoły te nie miałyby charakteru szkół eksperymentalnych, w których byłyby rozstrzygane jeszcze niepewne naukowe hipotezy; treść ich pracy i ich organizacja byłyby ustalane na tych samych zasadach pewności, na jakich ustala się dyrektywy dotyczące powszechnego szkolnictwa. Różnica nie dotyczyłaby podstaw, lecz tylko śmiałości wyciągania pedagogicznych wniosków z istniejącej sytuacji społecznej i perspektyw jej rozwoju; śmiałość ta byłaby zaś możliwa dlatego, iż bylibyśmy wolni od tych wszystkich zahamowań, które powstają, gdy się zastanawiamy, czy proponowane dyrektywy mogą być realizowane równym frontem i od razu we wszystkich szkołach. Szkoły takie powinny więc mieć prawo uczenia według programów innych niż obowiązujące i organizowania pracy dydaktycznej i wychowawczej w nowatorski sposób wyznaczony przez nowatorską teorię pedagogiczną. Stworzenie takiej straży przedniej byłoby otwarciem wielkich możliwości przed nauczycielstwem; stawałoby się zachętą do wysiłku i odpowiedzialności, motywem twórczego współzawodnictwa. Stwarzałoby równocześnie pełną możliwość wspólnego języka między pracownikami oświatowymi a pracownikami nauki. We wspólnym działaniu zmieniałyby się i nauka, i praktyka, kształtowałby się nowoczesny socjalistyczny model szkoły, nowoczesny i socjalistyczny kształt wszystkich innych instytucji kulturalnych,