Należałoby w następnym dziesięcioleciu stworzyć tym naukom znacznie korzystniejsze niż dotąd warunki. Przede wszystkim powinno się je traktować nie gorzej niż wszystkie inne nauki; a na lepsze niż w minionym dwudziestoleciu traktowanie zasługuje nie tylko ze względu na swe olbrzymie znaczenie społeczne, lecz także ze względu na właściwy kierunek rozwojowy. Najlepszym umocnieniem tego kierunku byłoby stworzenie odpowiednich form organizacyjnych dla prowadzenia dalszych badań oraz wdrażania ich wyników do masowej praktyki. Obok jedynego dziś Instytutu Pedagogiki powinno podobnie jak w ZSRR czy NRD powstać kilka innych instytutów, specjalizujących się np. w szkolnictwie zawodowym, oświacie dorosłych, pracach programowo-podręcznikowych, pomocach naukowych czy wdrażaniu teorii do masowej praktyki. Należałoby również wzmocnić dość już liczne katedry pedagogiki przy uniwersytetach, wyższych szkołach pedagogicznych i innych wyższych uczelniach i tworzyć nowe tam, gdzie szczególnie potrzebne, np. przy politechnikach, akademiach medycznych, uczelniach artystycznych i wojskowych. Należałoby szeroko zastosować formy działalności umożliwiające przyciągnięcie zdolnych ludzi do nauk pedagogicznych. Formy te to stypendia, studia doktoranckie, staże zagraniczne, konkursy dla początkujących pisarzy pedagogicznych, nagrody naukowe (zje smutkiem należy zauważyć, że żadna naukowa praca pedagogiczna lub psychologiczna nie uzyskała nagrody państwowej w okresie dwudziestolecia PRL), zjazdy, konferencje naukowe, możność publikowania prac i inne. Dalszego klarowania wymaga również współpraca przedstawicieli nauk pedagogicznych z praktykami, a zwłaszcza z administracją szkolną. Skoro wszyscy godzimy się z marksistowską zasadą związku teorii z praktyką, skoro pracownicy naukowi usiłują w miarę swych sił zasadę tę realizować w badaniach pedagogicznych, należałoby również uwzględniać i doceniać ich rolę w kształtowaniu praktyki pedagogiczno-oświa- towej. Miast często spotykanej jednostronnej i nie opartej na znajomości dorobku naukowego krytyki należałoby okazywać przedstawicielom tych nauk więcej ufności i chęci współdziałania, więcej odwagi w otwieraniu drzwi szkół i innych zakładów wychowawczych, więcej pomocy w prowadzeniu w nich pracy doświadczalnej. Spełnienie tych kilku niezbyt wygórowanych postulatów otworzyłoby przed naukami pedagogicznymi perspektywy dalszego pomyślnego rozwoju a zarazem wpłynęłoby korzystnie na rozwój oświaty i wychowania w Polsce.